Conan jest grą platformową, stworzoną na motywach filmu z Arnoldem Schwarzeneggerem. Tak właściwie wspólny jest tylko tytuł i główny bohater (w grze również jest to jakiś mięśniak ;p). Gdybym był złośliwy powiedziałbym, że ten produkt to wzorcowy przykład jak zarobić nie robiąc nic, poza przeniesieniem na konsolę pewnej popularnej marki.
Nie doszukacie się tu rozbudowanej fabuły (nie zwróciłem uwagi czy w ogóle jakaś fabuła jest – chyba nie), żadnych innowacyjnych rozwiązań też nie znajdziecie – zwykłe łażenie w prawo i obijanie różnorakich bestii (których rodzajów w gruncie rzeczy jest bardzo mało). Podróżujemy naszym dzielnym pakerem przez jaskinie (podziemia?), jest to strasznie monotonne – po kilkunastu minutach mamy wrażenie, że chodzimy w kółko 🙁
Oddano nam do dyspozycji tylko słabo rozbudowany tryb dla jednego gracza – całe szczęście, nie ma sensu męczyć tą grą dwóch osób 😉 Sterowanie jest bardzo słabe, postać reaguje z opóźnieniem w dodatku ciężko wykonać udany skok przez przepaść, nie mówiąc już o skutecznym ataku na któregoś z krwiożerczych potworów. A właśnie co do potworów – grałem w tą grę na konsoli krótko, właściwie tylko z ciekawości. Dlatego też nie wiem jak to wygląda na przestrzeni całej gry, ale w początkowych etapach atakują nas ciągle takie same pokraki (nawet kolorem się nie różnią). Grafika w grze woła o pomstę do nieba, (nawet gdyby pominąć fakt, że oglądamy ciągle to samo) beznadziejnie wykonany model ruchu i kolorystyka – tragedia. Muzyka również jest katastrofalna, początkowo może się wydać zabawna, ale po paru chwilach każdy z Was wyłączy głośniki, po prostu nie da się tego słuchać na dłuższą metę 🙂
Zastanawiać może, dlaczego tak znana (a raczej uznana) firma, jaką bez wątpienia jest Mindscape, stworzyła i wydała tak fatalną grę? Niestety, takie są prawa marketingu. Co najciekawsze – w Stanach gra sprzedawała się bardzo dobrze (eh Amerykanie ;p). Conana mogę polecić jedynie najbardziej zagorzałym wielbicielom filmu. Z drugiej strony pobrać może każdy, chociażby po to, żeby zobaczyć jak się w USA zarabiało (i zarabia) na wyrobionej marce. Przy okazji – jeśli ktoś znajdzie jakieś “plusy” tej gry – dajcie mi znać 😉
Recenzja – Evil
Najnowsze komentarze